Dziś rano, a może bardziej w środku nocy, bo na zegarach biła trzecia, wsieliśmy do naszego autka i wyruszyliśmy w stronę Krakowa. Szybko dotarliśmy do autostrady i popędziliśmy na wschód. Po przejechaniu Góry Św. Anny trafiliśmy do innego świata. Wszędzie wokół okolica zrobiła się biała i sypał śnieg. Brnąc przez zamieć dotarliśmy do Krakowa, gdzie dziś otwierał się nowy lokal sieci Lajkonik. I na to otwarcie mieliśmy wykonać girlandę z balonów. Miała ona zostać zamocowana do elewacji wzdłuż lokalu. O ile nadmuchanie balonów i skręcenie girlandy poszło nam szybko i sprawnie, to montaż zajął trochę więcej czasu. Po prostu nie wiem, czemu architekci projektując budynki nie uwzględniają na elewacji mocowań do balonów. I potem my, dekoratorzy szukamy kawałka wystającego gwoździa czy zapomnianej rynny, aby mieć do czego się podwiązać. Tym razem ujemna temperatura, wiatr i śnieg nie ułatwiły nam sprawy. Jednak girlanda zawisła i swym blaskiem osłodziła otwarcie. Dzięki naszym balonom Krakowianie, smętnie snujący się przez szarugę, mogli dostrzec przebłysk ciepła i radości. Ci potrzebujący mocniejszej motywacji mogli zajść w gościnne progi Lajkonikowej kawiarenki na kubek aromatycznej kawy, kanapkę bądź coś słodkiego. Uwielbimy takie niesienie ludziom radości, a Wy?